Mariusz Szmerdt zaprezentował wystawę autorską Sumi - e. Japońskie malarstwo tuszem. Jest to dla nas Europejczyków, wyjątkowy w formie i wyrazie styl malarski. 17 maja Mariusz Szmerdt zaproponował wystawę autorską - Sumi - e. Japońskie malarstwo tuszem. Suiboku-ga to styl malarstwa japońskiego wywodzący się z Chin. Sumi - e odnosi się do tradycyjnego malarstwa tuszem. Sztuka ta dla niektórych japończyków stała się wręcz drogą życiową, zawodem. Baza jest zawsze ta sama - czarny tusz i woda. Zgodnie z założeniami japońskiego zen za pomocą minimalnych środków starano się przekazać maksymalną informację. Wraz z biegiem czasu do czarnej lini dodano cień, a później kolor. Obrazy mają spowodować poruszenie wszystkich zmysłów, zabrać do siebie oglądającego. - Jeśli mamy akację... i chcemy ją namalować, to w Europie namalujemy akację. I będzie ona pięknie namalowaną akacją. Natomiast założeniem sztuki japońskiej jest, by wzbudzić głębsze emocje, sprawić by odbiorca poczuł zapach i zapragnął usiąść pod tą akacją. Często w europejskim malarstwie tło jest zapełnione, pojawia się niebo, chmury. W tej sztuce wschodu zostaje pusta przestrzeń, miejsce, które można wypełnić własną interpretacją i uczuciami - tłumaczy artysta.
Koszt takiej pracy nie jest duży. Konieczny jest tusz w kostce, woda i pędzle - te chińskie zrobione są z naturalnego włosia i mają długość ok. 5 cm. Oryginalne malunki powinny powstawać na papierze ryżowym, jednak czasem używa się papieru do malowania akwarelami. - Niesamowite jest to w jakim tempie powstają te prace. Wydaje się, że to moment. Przed chwilą nie było jeszcze nic, a nagle pojawiają się liście bambusa - zachwyca się żona artysty Asia. - Mistrzowie tej sztuki w Japoni robią to naprawdę zdecydowanie jeszcze szybciej - skromnie dodaje Mariusz.
Na wystawie zaprezentowano 40 prac. Powstały one w przeciągu 1,5 miesiąca. Zawierają między innymi dwie serie - samuraj (6 prac) i gejsza (11 prac). Udało się chyba trochę obalić mity dotyczące tych postaci, ponieważ samuraj to coś więcej niż waleczny mężczyzna, a gejsza to więcej niż piękna kobieta. Bushido, droga wojownika, pochodzi od dwóch wyrazów: „bushi”-samuraj, wojownik i „do”- droga, a samuraje uważali Bushido za metodę doskonalenia cielesnego i duchowego.
"Bushido to wielka droga. Droga nie tolerująca odstępstw, ale dopuszczająca wiele swobody. Droga konserwatywna, ale trwanie w miejscu jest jej wbrew. Bushido to droga doskonała. Droga wojny dla miłujących pokój i droga pokoju dla wojowników"
Mówiąc o gejszy, mamy na myśli artystkę, człowieka sztuki. Słowo oznaczające jej profesję zapisuje się dwoma znakami: „gei” - sztuka i „sha” - osoba. Granica między gejszą, a kurtyzaną była niezwykle wyraźna i nieprzekraczalna. Kobieta ta nigdy nie oferowała swojego ciała, tylko sztukę i swoje umiejętności takie jak między innymi: śpiew, taniec, grę na instrumentach, znajomość tradycyjnych gier, umiejętność zabawnej konwersacji, sztukę ceremonii herbacianej, kaligrafię, kunszt makijażu, czy zupełnie nam obcą sztukę układania i noszenia kimona. Zawód „gejsza” przetrwał do dziś w niewiele zmienionej formie. Wielu mężczyzn skłonnych jest zapłacić ogromne kwoty pieniędzy za spędzenie wieczoru w towarzystwie ekskluzywnej ambasadorki sztuki, z którą można porozmawiać o problemach świata, o sztuce, historii i poglądach. Z kobietą interesującą, oczytaną, wykształconą.
Ci, którzy nie mieli szansy skorzystać z warsztatów malowania tuszem przy okazji Etno*cy będą musieli trochę poczekać. Są plany, by rozpromować tę sztukę w Europie. Mariusz Szmerdt, który jest członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Artystów Chińskiej Kaligrafii i Malowania Tuszem dostał taką sugestię od swojego opiekuna. Będzie to akcja zakrojona na większą skalę i profesjonalnie przeprowadzona, dlatego trochę trzeba poczekać, ale wydarzy się to w przeciągu 2 lat. Do tego czasu artysta poprowadzi może w szkołach zajęcia dla dzieci, trwają też wstępne rozmowy z częstchowskim Ośrodkiem Buddyjskim.
Prace będzie można podziwiać w Klubokawiarnii Duquesa przez najbliższe 2 tygodnie.
|