fot. PL
Brazylijski siatkarz Felipe Airton Bandero znów uderza w częstochowski AZS, którego barwy reprezentował w sezonie 2015/2016. W rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl brazylijski siatkarz twierdzi, że częstochowski klub w dalszym ciągu ma wobec niego zaległości finansowe. Skarży się na to, że koszty leczenia kontuzji musiał pokrywać z własnej kieszeni. Bandero też zastrzeżenia do klubu związane z opłacaniem rachunków za media i czynsz w mieszkaniu, w którym przebywał w trakcie, gdy był zawodnikiem AZS-u. Sugeruję również, że rachunek, który otrzymał za uszkodzenie służbowego samochodu przez małżonkę nie był zgodny z jego ubezpieczeniem. Uważa też, że klub nie dopełnił wielu formalności. Jako przykład podaje fakt zatrzymania go po wyjeździe z Polski do Brazylii przez policję we Frankfurcie.
Częstochowski AZS uważa, że wypowiedzi Bandero nie mają żadnego pokrycia w faktach. Prezes klubu Roman Lisowski wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie.
"W rozmowie z zawodnikiem obiecałem, że klub wypłaci mu całość kontraktu gdy tylko otrzyma środki z tytułu umowy sponsorskiej i stanie się to na przełomie sierpnia i września 2016 roku. Zawodnik otrzymał całość środków w lipcu 2016 roku.
Zawodnik, który na początku poprzedniego sezonu doznał kontuzji, przez półtora miesiąca korzystał z leczenia finansowanego przez klub. Nie zgadzał się z diagnozą, która zalecała dodatkową przerwę, a została wydana przez wybitnego specjalistę, pana Profesora Krzysztofa Ficka. Zawodnik postanowił leczyć się na własną rękę w Szwajcarii. W tym momencie klub miał możliwość jednostronnego odstąpienia od umowy, czego nie zrobił, a z perspektywy czasu można uznać to za błąd.
Prawdą jest, że zgodnie z zapisem w kontrakcie zawodnik miał regulować opłaty za media w wynajmowanym mieszkaniu, jeśli kwota przekroczy 500 złotych. W listopadzie 2015 roku zawodnik, pomimo przedstawienia rachunków za media, nie zapłacił różnicy pomiędzy kwotą rzeczywistą, a pokrywaną przez klub kwotą 500 złotych. Klub sukcesywnie regulował te rachunki do końca obowiązywania umowy, a następnie potrącił tę różnicę z kontraktu. Zawodnik, w trakcie obowiązywania umowy, był o tym informowany.
Zgodnie z zapisami kontraktu przekazaliśmy zawodnikowi samochód w użytkowanie. Ponieważ klub zawarł umowę z zawodnikiem, a nie jego partnerką, to ubezpieczenie dotyczyło tylko zawodnika. Koszty ubezpieczenia, na podstawie faktury, pokrył klub, a umowa z ubezpieczycielem była zawarta z klubem, a nie bezpośrednio z zawodnikiem.
Jednocześnie informujemy, iż Felipe Bandero grał w barwach AZS Częstochowa na podstawie wydanego przez organa administracyjne pozwolenia na pracę. Trudno nam odnosić się do kłopotów, które miały spotkać zawodnika na lotnisku poza granicami Polski.
Zawodnik, zgodnie z zapisami kontraktu, ma możliwość dochodzenia swoich racji na drodze sądowej. W związku z zarzutami, jakie formułuje wobec naszego klubu, dziwi nas, że z tej możliwości nie skorzystał" - czytamy w oświadczeniu.
Źródło: własne, www.sportowefakty.wp.pl, www.azsczestochowa.pl
|