fot. PL
Kenijczyk Edwin Cheruiyot Melly zwyciężył w 8. Biegu Częstochowskim, który odbył się w sobotę, 9 kwietnia na dystansie 10 km. Mimo padającego deszczu linię mety udało się minąć 1279 uczestnikom. Zwycięzca biegu pokonał tę trasę w czasie 30 minut i 01 sekund. Drugi był jego rodak Henry Kemboi (30:11), a trzeci Ukrainiec Rusłan Pecznikov ( (31:26). Drugi był jego rodak Wycliffe Kipkorir Biwot (30:22) , a trzeci Ukrainiec Mykhaylo Iveruk ( (32:04). Kolejne miejsca zajęli Paweł Matner z Nysy (32:41) i Michał Biały z Kraśnika (32:46). Spośród częstochowian najlepiej spisał się Piotr Pałka, który minął linię mety jako szósty z czasem 32 minuty 55 sekund. - Podszedłem do tego startu z pokorą. Biegłem to, co zaplanowałem i nie wyrywałem się - mówi Piotr Pałka. - W stosunku do ubiegłego roku trasa była dużo łatwiejsza, szybsza i bardziej sprzyjała temu, żeby przyjąć więcej biegaczy. Mimo padającego deszczu warunki były przyzwoite. Zdecydowanie najtrudniejszy był podbieg pod Jasną Górę. Podszedłem do tego startu z pokorą.
Wśród kobiet zwyciężyła Kenijka Christine Moraa Oigo, która dystans 10 km pokonała w czasie 34 minuty i 19 sekund. Drugie miejsce zajęła Karolina Pilarska, osiągając 35 minut i 47 sekund. Myślałam, że trasa będzie szybsza i łatwiejsza. Męczyły mnie podbiegi - twierdzi zawodniczka WKB Mety Lubliniec. - Ostatnio biegłam w Półmaratonie Warszawskim i czułam go jeszcze w nogach. Jestem jednak zadowolona z osiągniętego wyniku w Biegu Częstochowskim.
Najlepszą zawodniczką z Częstochowy okazała się Mariola Sojda. Reprezentantka CKS Budowlani zajęła 35. miejsce z czasem 37 minut i 28 sekund.
Trasę biegu, która wiodła przez przez centrum miasta oraz wokół klasztoru jasnogórskiego pokonała również była olimpijka z Barcelony i Atlanty, Małgorzata Rydz, obecnie dyrektor Hali Sportowej Częstochowa. Metę osiągnął również Tomasz Łuszcz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Częstochowie. - Trasa była łatwiejsza przez co szybsza. To, że początek biegu był całkiem łagodny, pozwoliło się dobrze rozgrzać na podbiegach wokół Jasnej Góry - uważa Łuszcz. - Nie było tak źle jak w poprzednich edycjach. Jestem zadowolony ze swojego występu, bo pobiłem własny rekord na tej trasie. Rozczarowała mnie jednak aura. Zapewne byłoby więcej osób, gdyby pogoda dopisała.
Źródło: własne |