Częstochowski Raków już w czwartek, 21 lipca rozpocznie przygodę w europejskich pucharów. W drugiej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy UEFA drużyna Marka Papszuna zmierzy się przy Limanowskiego z kazachskim FC Astana.
fot. www.rakow.com
Raków Częstochowa pierwszy raz w historii klubu rozegra mecz w europejskich pucharach na własnym terenie. - Zaczynamy naszą europejską przygodę. To historyczna chwila. Pierwszy mecz pucharowy w Częstochowie w historii klubu. Cieszymy się, że możemy zagrać u siebie. Wiemy, że będzie komplet publiczności. Liczymy na naszych kibiców i wierzymy, że wspólnie osiągniemy dobry wynik przed wyjazdem do Astany - mówi Marek Papszun, trener Rakowa.
W podobnym tonie wypowiadają się obrońca Rakowa, Zoran Arsenić i napastnik Vladislavs Gutkovsksis. - Na pewno cieszymy się, że w końcu zagramy w domu i nie będziemy musieli nigdzie jechać. Mam nadzieję, ze to nam pomoże - - mówi Gutkovskis.
Częstochowianie wylosowali dość trudnego rywala, a na pewno bardziej doświadczonego, jeśli chodzi o grę w europejskich pucharach.
FC Astana w kazachskiej ekstraklasie zajął 2. miejsce. W obecnym sezonie jest wiceliderem, mając po 15. kolejkach 27 punktów. Klub z Kazachstanu grał m.in. w eliminacjach do Ligi Mistrzów czy fazie grupowej Ligi Europy.
- Nastawienie u nas jest zawsze dobre, a mecze pucharowe to spotkania, w których nie trzeba dodatkowej motywacji - twierdzi trener Papszun. - To jest dla nas nagroda za poprzedni sezon, osiągnięcia. Wiemy też jak ważne są to spotkania dla polskiej piłki, w kontekście rankingu. Każde zwycięstwo, każdy punkt jest ważny. Gramy nie tylko dla naszych kibiców, ale myślę, że reprezentuje też Polskę. Jesteśmy do tego meczu bardzo dobrze przygotowani i zrobimy wszystko, żeby wygrać to spotkanie - zapowiada.
Czwartkowy pojedynek na stadionie przy Limanowskiego rozpocznie się o godz. 21. Rewanż 28 lipca w Astanie.
Źródło: własne |