Piątek, 26 kwietnia 2024
Imieniny obchodzą: Maria, Marzena
(min. 5 znaków)
REKLAMA
Romuald Dymski - wielki ambasador Częstochowy w Nowym Jorku
Andrzej Kalinin 26.11.2011 08:51
Romuald Dymski jest bez wątpienia częstochowianinem bardzo zasłużonym dla naszego miasta. Od lat przecież działa dla jego sławy i wizerunku. Pomaga kulturze, młodzieży, nauce, a także biznesowi. Czyni to wszystko jedynie z potrzeby serca i ogromnego sentymentu do rodzinnych stron. Może nie byłoby w tym niczego dziwnego ani nadzwyczajnego, bo czyni to wielu, ale Pan Romuald Dymski już od ponad czterdziestu już lat mieszka daleko za oceanem, w Stanach Zjednoczonych. Wielu więc w jego sytuacji dawno by już o swojej starej ojczyźnie zapomniało. On nie.W Nowym Jorku na przykład, w tamtejszym konsulacie Polskim, corocznie organizuje aukcje dzieł sztuki artystów częstochowskich, z których dochód przeznaczony zostaje na cele kulturalne naszego miasta. Jego zaś dom, na słynnym Broadwayu w Nowym jorku, jest zawsze gościnnie otwarty dla artystów z Polski. Pan Dymski jest bowiem również znawcą i kolekcjonerem malarstwa i wielkim mecenasem sztuki.

Niełatwo te wszystkie jego pasje policzyć, choć znają je dobrze liczne instytucje kulturalne w Częstochowie. Młodzieżowy Dom Kultury na Rakowie na przykład. Szkoła Języków Obcych, Stowarzyszenie „Nasza Częstochowa”, Muzeum częstochowskie, a także odrestaurowane Muzeum Adama Mickiewicza w Wilnie. Rokrocznie w lecie pan Aldek przyjeżdża do Częstochowy , bo jak sam mówi - gna go tu tęsknica za rodzinnym miastem i starymi kumplami. 

CZĘSTOCHOWIANINEM JEST SIĘ ZAWSZE

Najwcześniejsze dzieciństwo, jakie zapamiętał, to ulica Mickiewicza w Częstochowie, gdzie Aldek się urodził. Ojciec Eugeniusz Dymski miał tam swój warsztat napraw i renowacji wag, który w roku 1959 upaństwowiła mu władza ludowa. - Tata był jednak człowiekiem energicznym i rzutkim - opowiada pan Aldek. - Niebawem w pobliskiej Blachowni, w tamtejszych Zakładach Metalowych, zorganizował nowy, tym razem państwowy już warsztat napraw i renowacji wag. Naprawiał je potem i przygotowywał jak dawniej do legalizacji, począwszy od tych małych, aptecznych, po te ogromne, kolejowe. 

Dziadkowie pana Aldka przywędrowali do Częstochowy gdzieś z okolic Kruszyny. Jeden z Dymskich prowadził tam w majątku Lubomirskich młyn, a drugi dziadek....
- Zaraz, czym się ten drugi, dziadek trudnił? - pan Aldek przez chwilę przeszukuje pamięć. - Nie ważne zresztą. Ważne, że był piłsudczykiem, podobnie jak mój ojciec.
 
Odkąd więc Aldek pamięta, w ich domu było kilka portretów Marszałka, takiego na kasztance lub z buławą w dłoni. Ojciec nieźle rysował, a ukochany komendant był głównym motywem jego artystycznych dokonań. Obok stała duża fotografia z czasów, kiedy ojciec służył w KOP-ie, czyli gdzieś na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej w Korpusie Ochrony Pogranicza. Wojsko cieszyło się wtedy w narodzie polskim wielkim mirem, tak dalece, że nawet drużyna piłkarska w Częstochowie nazywała się „Brygada”. Cała rodzina Dymskich bardzo jej kibicowała.
 
Zaraz po wojnie reaktywowano klub od nowa. Z jenieckich oflagów i przymusowych robót wracali do Częstochowy byli piłkarze „Brygady”, ale ówczesne, prosowieckie władze Częstochowy szybko klub zlikwidowały, bo podobno źle im się kojarzył ideologicznie z pierwszą brygadą komendanta Piłsudskiego. Nie zdołano tylko zlikwidować miłości kibiców do ukochanej „Brygady”. W domu państwa Dymskich na przykład bywali często na proszonych obiadach piłkarze byłej „Brygady”, ze słynnym jej bramkarzem, reprezentantem Polski, Adolfem Krzykiem. 

Atmosfera tamtego domu, pracowitego i patriotycznego w tradycyjnym, polskim pojęciu, miała ogromny wpływ na kształtowanie charakteru i osobowości małego Aldka. Dwie życiowe pasje, włókiennictwo i piłka nożna, owładnęły nim wówczas i to tak mocno, że do dziś pozostał im wierny, zarówno w sensie zawodowym jak emocjonalnym. Obydwie zaszczepił mu wujek Wilczyński, wielka postać rodziny Damskich. 


c.d. na kolejnej stronie



Aldek w czasie okupacji był już chłopakiem na tyle dużym, że - jak większość dzieci z polskich domów - uczęszczał na tzw. „tajne komplety”, czyli do konspiracyjnej szkoły. Niemcy bowiem nie pozwalali naszej młodzieży na wykształcenie wyższe niż podstawówka.
 I-szą klasę gimnazjum ukończył w taki właśnie potajemny sposób u profesora Smolarkiewicza, późniejszego dyrektora „Traugutta”. W grupie tej uczyły się takie późniejsze sławy, jak: mistrz olimpijski w strzelaniu Adam Smelczyński, znakomity architekt Jerzy Szymczyk czy znany i lubiany w kraju konferansjer i estradowiec Janek Świąć.

Dziś wydawać się to może paradoksalne, ale to konspiracyjne nauczanie wykształciło w tamtych trudnych czasach wielu prawych i szanowanych ludzi, znanych nie tylko w kraju, ale i poza jego granicami. Do takich bez wątpienia należy również Romuald Dymski, określany przez władze i przyjaciół jako wielki mecenas Polski w Stanach Zjednoczonych. 

Zaraz po zakończeniu wojny Aldek podjął naukę w częstochowskim gimnazjum im. Traugutta. Wyzwolenie Polski przez bolszewików nie wszystkim niestety przyniosło wolność. Nowe, prosowieckie władze zamykały do więzień wszystkich polskich patriotów, a głównie żołnierzy armii polskiej, wracających z zachodu, akowców i działaczy podziemnego państwa polskiego. Podobnego typu represje nie ominęły również rodziny Dymskich...
 
A było tak: zestrzelony nad Wólką Prusicką w okolicach Częstochowy pilot Władysław Kublicki, walczący w 39. roku z niemiecką luftwafe, znalazł schronienie u ciotki i chrzestnej Aldka Dymskiego. Była to piękna - jak powiadali - dziewczyna, z którą ten lotnik potem się ożenił i nie był to wcale akt wdzięczności za serce i ukrywanie go aż do końca wojny, ale miłość prawdziwa, jak w kinie. Nie potrafiła tylko ustrzec go od ubowskiego więzienia, gdzie trafił na długie lata, tuż po wojnie jako oficer AK. 

Po tzw. „małej maturze” Aldek wyjechał z Częstochowy do Bielska, gdzie za namową wujka Wilczyńskiego podjął naukę w technikum włókienniczym. Ukończył tę szkołę chlubnie z tytułem, jak to wtedy określano - „Przodownika nauki i pracy społecznej”. Dzięki temu tytułowi otrzymał, bez egzaminu wstępnego, indeks na wydział włókienniczy Politechniki Łódzkiej. Tyle że Aldkowi marzyły się inne kariery. Chciał zostać prawnikiem. Zamiast więc na Politechnice, rozpoczął naukę na kursach przygotowujących do egzaminu wstępnego na ten właśnie kierunek. Uczył się łatwo i wytrwale, więc stał się niebawem studentem pierwszego roku prawa. O tym chwalebnym fakcie zawiadomił wnet swoją mamę, a ta, zaraz po przeczytaniu listu, zjawiła się w Łodzi.

- Synu! – zawołała już od drzwi. - W państwie bezprawia ty chcesz zostać sędzią albo prokuratorem? Zmiłuj się, toż to hańba dla rodziny. Pomnij na ojca swego, piłsudczyka, i wujka akowca!

Mama zawsze była dla Aldka wykładnią prawego i uczciwego życia, więc od tego dnia Aldek nie poszedł już nigdy na prawnicze wykłady. Po krótkim pobycie w rodzinnym domu wrócił do Łodzi i na tę samą Politechnikę, na którą zaraz po maturze zdał egzamin wstępny i otrzymał indeks. Skończył ją z dyplomem specjalisty od włókien sztucznych. Żeby jednak lepiej niż inni radzić sobie w życiu, do tytułu inżyniera włókiennika dołożył niebawem kolejny dyplom, a mianowicie Wyższej Szkoły Ekonomicznej, tej samej, którą wraz z nim ukończyli znani dziś ekonomiści, profesor Belka czy Kropielnicki.

c.d. na kolejnej stronie



PASJE I FASCYNACJE

W tamtych czasach obowiązywały nakazy pracy. Po ukończeniu nauki każdy absolwent otrzymywał skierowanie zgodnie z uzyskanymi kwalifikacjami. Aldek znalazł się w częstochowskiej fabryce włókienniczej „Stradom”. Praca oparta tam była na „normach", jakie pracownik musiał wykonać, uwarunkowana różnymi rozdzielnikami, przydziałami i odgórnymi decyzjami. O żadnych indywidualnych przedsięwzięciach mowy tu być nie mogło. Sprzeczne to było zupełnie z temperamentem Aldka Dymskiego i właśnie wtedy dała o sobie znać jego druga, wielka pasja, wyniesiona jeszcze z rodzinnego domu, a mianowicie - ukochana piłka nożna.

Skra Częstochowa to był wtedy klub, że ho, ho, wielki. Ilu tam pracowało wspaniałych działaczy społecznych! Dzisiaj już takich nie uświadczysz. Aldek niebawem znalazł się wśród nich. Jego energia i organizatorskie talenty spowodowały, że niebawem wybrano go na wiceprezesa zarządu. Z tamtych to czasów datuje się pewna niesamowita historia. A oto ona.

Aldkowi przyszło do głowy zorganizować w Częstochowie pierwszy w kraju mecz piłki nożnej kobiet. Dzisiaj takie rozgrywki nikogo już nie dziwią, są nawet mistrzostwa świata w tej dyscyplinie, ale wtedy? Już po pierwszym takim meczu na boisku Skry zebrała się egzekutywa Komitetu Miejskiego PZPR i zakazała stanowczo tego rodzaju niemoralnych, zwyrodniałych imprez... - To jest, towarzysze, męski sport - mówiono. - A nie żadna babska profanacja! 

 Aldek musiał wtedy wyjechać do Wrocławia. Znany był już dobrze w środowisku piłkarskim i miał opinię prężnego działacza sportowego. Szybko więc w tamtejszym „Śląsku” znalazł zajęcie. Złożył też konieczne egzaminy sędziowskie, w wyniku czego otrzymał uprawnienie państwowe i mógł sędziować I-szą i II–gą ligę piłkarską. 

W tamtym wrocławskim „Śląsku”, bo klub był wielosekcyjny, uprawiała koszykówkę pewna śliczna, ciemnooka dziewczyna o słowiańskim imieniu Świetłana, Polka urodzona we Lwowie. Aldek od tego z dnia stał się wielkim fanem koszykówki. Chodził na każdy mecz i kibicował pięknej Świetłanie. Wiedział już, że wpadli sobie w oko. Niestety, po krótkim okresie znajomości ona musiała wyjechać do Stanów, ściągnięta tam przez swojego ojczyma. Taki wyjazd wtedy to była wielka życiowa szansa, dla każdego młodego człowieka. Polska była przecież biedna, siermiężna, socjalistyczna i chyba to spowodowało, że młodzi tuż przed wyjazdem Swietłany do Stanów coś sobie przyrzekli, skoro w rok potem Aldek był już w Nowym Jorku... Tu niebawem odbył się ich ślub.
.
NOWA OJCZYZNA AMERYKA

Zaczynać życie w nowym kraju, nie znając przy tym języka, nie było wcale łatwo. Aldek musiał znaleźć jakiś sposób, żeby zacząć normalnie egzystować. I niebawem go odkrył. Zajął się mianowicie biżuterią. Tak długo ślęczał nad jej tajnikami, tak je zgłębiał, aż w końcu osiągnął sukces. Fachowcy mówili, że na tamtejszym rynku w odlewnictwie srebra czy platyny nie miał sobie równych.
 

Ustabilizowana sytuacja życiowa i materialna pozwoliła mu wrócić niebawem do swojej piłkarskiej pasji. Jego dom w Nowym Jorku stał się wnet przysłowiowym „docelowym portem” dla piłkarzy polskich, przyjeżdżających grać w nowojorskim „Kosmosie”. Wielu znanych zawodników pierwsze swoje kroki kierowało właśnie do domu państwa Damskich, gdzie znajdowali serdeczną opiekę i nawiązywali pierwsze piłkarskie kontakty. 

c.d. na kolejnej stronie

 


 


Mniej więcej w tamtych latach zrodziła się u pana Aldka kolejna, wielka pasja albo miłość, jak określają to bliscy znajomi. Stał się kolekcjonerem malarstwa. Tym, który ją Aldkowi zaszczepił, był wielki polski śpiewak pan Wiesław Ochman, który występował wówczas w nowojorskiej Metropoliten Opera. Panowie zaprzyjaźnili się niebawem, a ich przyjaźń trwa niezmiennie do dziś. Wielką dla niej próbą okazała się katastrofa zdrowotna Aldka. Stało się bowiem, że w trakcie jednego z pobytów w Polsce Aldek Dymski nagle i groźnie zachorował na serce. Szukając dla niego ratunku rodzina zawiadomiła Wiesława Ochmana. Ten zareagował natychmiast i wnet załatwił przyjacielowi najlepszych lekarzy kardiochirurgów z profesorem Bochenkiem, który w zabrzańskiej klinice wszczepili Aldkowi całkiem nowe bajpasy.

 Rekonwalescencja trwała długo, na zmianę w Stanach i w Częstochowie. Najlepiej przebiegała jednak w serdecznym domu rodzonej siostry Krystyny Krygier na Lisińcu, gdzie Aldek ma swój pokój ze wszystkimi pamiątkami, tymi z czasów młodości również.

- Bo być częstochowianinem i czuć się nim to bardzo fajna sprawa – mówi na koniec Romuald Dymski. - Częstochowa jest przecież miastem znanym na całym świecie i honor jest stąd pochodzić.

 
Facebook Twitter Google Digg LinkedIn Reddit
Edukacja
24.04 13:14 Uniwersytet Jana Długosza ma...
23.04 14:21 Podstawówce na Wrzosowiaku...
19.04 13:16 Poznawali wydziały i...
18.04 13:07 Kilka tysięcy...
Felietony
22.09 09:11 Felieton. Życie nie jest...
12.09 11:41 Pani z klasą
25.09 10:07 Nauczyciel na celowniku
07.08 15:02 Częstochowa zdobyła...
Gospodarka
19.04 12:07 Z hali przy Filomatów...
18.04 14:14 Środki z KPO dla kilku branż...
18.04 13:31 Raport NIK. PiS niszczył...
17.04 11:18 ZGM TBS wyremontuje w tym roku...
Komunikacja
24.04 11:22 Przebudowa dróg lokalnych w...
24.04 10:02 MPK upiększa przystanki...
23.04 13:11 W Częstochowie mamy 100...
23.04 10:17 Drugi etap przebudowy ulicy...
Kościół
22.04 11:09 Motocykliści przybyli do...
11.01 11:15 Najładniejsze choinki...
07.01 11:21 Kibice z całej Polski modlili...
07.01 11:14 Orszak Trzech Króli...
Kultura i rozrywka
25.04 13:23 W MDK-u wystąpią muzycy...
15.04 09:11 Cyrk Olimpik z...
12.04 13:21 Miejski Dom Kultury...
05.04 22:55 Tłumy na Wiosennych...
Miasto
25.04 14:57 Firma spoza miasta podrzucała...
25.04 14:47 Kolejne częstochowskie ulice...
25.04 12:53 Uczniowie częstochowskich...
25.04 10:08 Marsz Nadziei w Częstochowie....
Policja
25.04 14:45 "Bezpieczny pieszy" w...
23.04 09:44 Rozpoznajesz tę kobietę?...
23.04 09:36 Wypadek na autostradzie A1 pod...
22.04 10:11 Poszukiwany dwoma listami...
Region
15.03 10:16 W Olsztynie doświetlają...
11.03 11:02 Akcja ratunkowa Jurajskiego...
27.02 12:07 Zespół pałacowo-parkowy w...
16.02 10:36 Olsztyn i Janów znów...
Sport
24.04 09:09 Częstochowscy bokserzy...
24.04 08:19 Ruszyła U-24 Ekstraliga....
22.04 15:02 Jest nowy termin meczu Tauron...
22.04 14:14 Progres Projekt 42-200 nowym...
Zdrowie
25.04 09:22 "Majówka z Legionem"....
23.04 14:14 „Bieg Kobiet – Zawsze...
19.04 08:06 Wspólna wizyta marszałka...
18.04 14:53 Bezpłatne zabiegi...
© 2024 Copyright wczestochowie.pl
Serwis wCzestochowie.pl wykorzystuje na swoich stronach pliki cookies (tzw. ciasteczka) w celach reklamowych i statystycznych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować serwis oraz jego zawartość informacyjną do potrzeb naszych użytkowników. Jeżeli nie zgadzasz się na zapisywanie przez nas plików cookies na twoim urządzeniu, możesz je wyłączyć w ustawieniach przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej o tym jak wyłączyć ciasteczka odwiedź stronę pomocy technicznej swojej przeglądarki internetowej.