fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa
Częstochowski Raków w ostatnim w tym roku wyjazdowym meczu ligowym przegrał w niedzielę, 10 grudnia 2:4 z Jagiellonią Białystok. - Gratulacje dla Jagiellonii za zwycięstwo. Pierwszym czynnikiem, który miał duży wpływ na mecz, był sposób w jaki traciliśmy bramki - mówił na konferencji pomeczowej trener Rakowa Dawida Szwarga. - Pierwsza i trzecia bramka to sytuacje, do których się dokładnie przygotowywaliśmy, biorąc pod uwagę strukturę gry Jagiellonii. Mimo to, nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić, zbyt wolno reagowaliśmy w niektórych sytuacjach, z łatwością przegrywaliśmy pojedynki, które prowadziły do okazji dla rywala. Podobnie było z drugą bramką ze stałego fragmentu gry. To również sytuacja, w której można się lepiej zachować, zwłaszcza, że piłka jest martwa i trzeba się lepiej zorganizować do tego, żeby szybciej wywrzeć presję na zawodniku z piłką, czy lepiej obronić dośrodkowanie. To dla nas bolesna porażka, ale też część życia sportowca. Teraz trzeba odpowiednio zareagować i zrobić wszystko, żeby dobrze przygotować się do meczów z Atalantą i Koroną.
Częstochowianie jako pierwsi ruszyli do ataku, który zakończył strzałem Fabian Piasecki. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. W 5. minucie do bramki Rakowa trafił Jose Naranjo, ale po weryfikacji VAR okazało się, że zawodnik Jagiellonii dotknął piłki ręką. W 12. minucie ten sam piłkarz precyzyjnym strzałem zza pola karnego pokonał Vladana Kovačevicia. Częstochowianie ruszyli do odrabiania strat i w efekcie w 22. minucie za sprawą Stratosa Svarnasa doprowadzili do wyrównania. Oba zespoły szukały kolejnych okazji do zdobycia bramki. W 34. minucie ponownie na listę strzelców wpisał się Naranjo, który wykorzystał centrę Nene. W pierwszej połowie więcej bramek już nie padło.
Druga część spotkania rozpoczęła się bardzo źle dla Rakowa. W 46. minucie wynik meczu podwyższył Rui Nene. Gospodarze nie zamierzali jednak na tym poprzestać i szukali kolejnych trafień. W 64. minucie dublet ustrzelił Nene. Częstochowianie do końca próbowali poprawić wynik. Piłka po strzale głową Svarnasa odbiła się od słupka, a strzał Frana Tudora obronił Zlatan Alomerović. W 86. minucie do siatki trafił jeszcze Łukasz Zwoliński, ale to wszystko, na co było stać mistrzów Polski.
W tym roku Raków rozegra jeszcze dwa spotkania. 14 grudnia w fazie grupowej Ligi Europy zmierzy się w Sosnowcu z Atalantą Bergamo, a w niedzielę przy Limanowskiego podejmie Koronę Kielce.
Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa 4:2 (2:1)
Raków: V. Kovačević - Tudor, Racovițan, Svarnas, Sorescu, Jean Carlos (69. Plavšić), Kochergin (69. A. Kovačević), Berggren, Cebula (46. Crnac), Nowak (69. Yeboah), Piasecki (46. Zwoliński)
Jagiellonia: Alomerović - Sacek, Skrzypczak, Dieguez, Wdowik, Marczuk (82. Stojinović), Romanczuk, Nene, Naranjo, Imaz (82. Lewicki), Pululu
Źródło: własne, www.rakow.com |