W sobotę, 6 października na placu Biegańskiego odbyła kolejna edycja ogólnopolskiej akcji "Zerwijmy łańcuchy", która ma uwrażliwić właścicieli psów i uświadomić, że trzymanie ich na łańcuchu przy budzie jest niehumanitarne.
Na placu Biegańskiego stanęła buda z symbolicznymi łańcuchami, do których można było się przykuć, aby przekonać się jaki los spotyka czworonogi.
Anna Stemplowska i inne aktywistki rozmawiały z mieszkańcami miasta, rozdawały ulotki i uświadamiały, jakie szkody czynione są w ten sposób psom i jakie kary za taki proceder są przewidziane w polskim prawie. Do akcji czynnie przyłączyła się radna SLD Małgorzata Iżyńska, która jest również społecznym konsultantem ds. ochrony i opieki nad zwierzętami.
- Wielu osobom wydaje się, że pies na łańcuchu to widok zarezerwowany dla dalekiej wsi. Nic bardziej mylnego. W miastach, na naszych podwórkach niestety można zobaczyć psy przykute łańcuchami, z miskami bez wody przy budach, w których w czasie zimy właściciele nie dają nawet garści słomy dla utrzymania ciepła - zauważa Małgorzata Iżyńska. - Dlatego proszę, żeby nie być obojętnym i odważyć się czasem na taką rozmowę. Nie czekajmy zawsze na służby. Spróbujmy sami wykonać ten krok, bo często się okazuje, że takie sąsiedzkie, przyjacielskie działanie wystarczy, żeby odmienić los zwierzęcia. Ja dwukrotnie odważyłam się na taką rozmowę i na szczęście przyniosła pozytywny skutek.