fot. PL
Około 200 tys. wiernych uczestniczyło w czwartek, 28 lipca na błoniach jasnogórskich we mszy św. z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski, której przewodniczył papież Franciszek. Papież Franciszek miał lądować śmigłowcem na Jasnej Górze. Zmienił jednak plany i przyjechał samochodem do Częstochowy. Z granatowego volkswagena golfa przesiadł się do papamobile i jadąc, pozdrawiał pielgrzymów.
"Bądź pozdrowiony Ojcze Nasz, na Jasnej Górze witaj nam. Ogień miłości zapal w nas, niech miłosierdzia przyjdzie czas" - tymi słowami witali pielgrzymi Ojca Świętego, który przejechał między sektorami wokół Jasnej Góry. Następnie papież udał się do Kaplicy Cudownego Obrazu, po drodze pobłogosławił będące w śpiączce dziecko. Po powitaniu z generałem zakonu paulinów o. Arnoldem Chrapkowskim modlił się i złożył dar Matce Bożej. Była to Złota Róża, najwyższe odznaczenie papieskie (identyczny dar złożyli na Jasnej Górze papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI) Z kolei ojcowie paulini przekazali Franciszkowi kopię Cudownego Obrazu Matki Bożej oraz kielich mszalny.
Msza święta była sprawowana w języku łacińskim według formularza z uroczystości 26 sierpnia ku czci Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Liturgia słowa i śpiewy wykonywane była po polsku, a homilię papieża tłumaczono. W mszy świętej uczestniczyli przedstawiciele władz państwowych na czele z prezydentem Andrzejem Dudą i premier Beatą Szydło.
"Pragnienie władzy, wielkości i sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i jest wielką pokusą, która stara się wkraść wszędzie; dawać siebie innym, eliminując dystanse, pozostając w małości i konkretnie wypełniając codzienność – to subtelnie Boskie" - mówił w homilii papież Franciszek. - Bóg zatem nas zbawia, stając się małym, bliskim i konkretnym. Przede wszystkim, Bóg czyni się małym. Pan, „cichy i pokornego serca”, woli prostaczków, którym objawione jest królestwo Boże; oni są wielcy w Jego oczach i na nich patrzy".
Wizyty Ojca Świętego w Częstochowie przebiegła bez zakłóceń. Sporo pracy miały jednak służby medyczne. Z powodu parnej pogody zdarzały się omdlenia. Papież odleciał do Krakowa śmigłowcem.
Treść kazania wygłoszonego przez papieża Franciszka
"Dzisiejsza Ewangelia podejmuje ten Boży wątek, który delikatnie przenika historię: z pełni czasu przechodzimy do trzeciego dnia posługi Jezusa i zapowiedzi godziny zbawienia. Pragnienie władzy, wielkości i sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i jest wielką pokusą, która stara się wkraść wszędzie; dawać siebie innym, eliminując dystanse, pozostając w małości i konkretnie wypełniając codzienność – to subtelnie Boskie. Bóg zatem nas zbawia, stając się małym, bliskim i konkretnym. Przede wszystkim, Bóg czyni się małym. Pan, cichy i pokornego serca, woli prostaczków, którym objawione jest królestwo Boże; oni są wielcy w Jego oczach i na nich patrzy. Pomyślmy o wielu synach i córkach waszego narodu: męczennikach, którzy sprawili, że zajaśniała bezbronna moc Ewangelii; o ludziach prostych a jednak niezwykłych, którzy potrafili świadczyć o umiłowaniu Boga pośród wielkich prób; o łagodnych, a zdecydowanych głosicielach Miłosierdzia, jak święty Jan Paweł II i święta Faustyna. Poprzez te „kanały” swojej miłości Pan sprawił, że owe bezcenne dary dotarły do całego Kościoła i całej ludzkości. Znamienne jest, że obecna rocznica chrztu waszego narodu zbiega się dokładnie z Jubileuszem Miłosierdzia. Myśląc o darze tysiąclecia obfitującego wiarą, wspaniale jest przede wszystkim podziękować Bogu, który podążał z waszym narodem, biorąc go za rękę, tak jak ojciec bierze za rękę swego syna, i towarzysząc mu w wielu sytuacjach. Także jako Kościół jesteśmy powołani, by to zawsze czynić: słuchać, angażować się i stawać się bliskimi, dzieląc radości i trudy ludzi, aby Ewangelia była postrzegana bardziej konsekwentnie i przynosiła większe owoce: przez pozytywne promieniowanie, poprzez przejrzystość życia. Także wasza historia, uformowana przez Ewangelię, Krzyż i wierność Kościołowi, była świadkiem pozytywnego wpływu autentycznej wiary, przekazywanej z rodziny do rodziny, z ojca na syna, a zwłaszcza przez matki i babcie, którym trzeba bardzo podziękować. Przede wszystkim mogliście namacalnie dotknąć konkretnej i przezornej czułości Matki wszystkich, do której przybyłem tutaj oddać cześć jako pielgrzym, a którą pozdrowiliśmy w Psalmie jako chlubę naszego narodu. My tutaj zgromadzeni właśnie na Nią patrzymy. W Maryi znajdujemy pełną odpowiedź Panu: w ten sposób w wątek Boży wplata się w dziejach wątek maryjny. W życiu Maryi podziwiamy tę małość umiłowaną przez Boga, który wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej i wywyższył pokornych. Tutaj, na Jasnej Górze, podobnie jak w Kanie, Maryja oferuje nam swoją bliskość. Pomaga nam odkryć, czego brakuje do pełni życia. Teraz, podobnie jak wówczas, czyni to z macierzyńską troską, ze swoją obecnością i dobrą radą, ucząc nas unikania arbitralnych decyzji i szemrań w naszych wspólnotach. Wasz naród pokonał na swej drodze wiele trudnych chwil w jedności. Niech Matka, mężna u stóp krzyża i wytrwała w modlitwie z uczniami w oczekiwaniu na Ducha Świętego, zaszczepi pragnienie wyjścia ponad krzywdy i rany przeszłości w stworzeniu komunii ze wszystkimi, nigdy nie ulegając pokusie izolowania się i narzucania swej woli. Matka Boża w Kanie okazała wiele konkretności: jest taką Matką, która bierze sobie do serca problemy i interweniuje, która potrafi uchwycić trudne chwile oraz dyskretnie, skutecznie i stanowczo o nie zatroszczyć się. Nie jest władczynią i głównym bohaterem, ale Matką i służebnicą. Niech Ona, Przyczyna naszej radości, która wnosi pokój pośród obfitości grzechu i zawirowań historii, wyprasza nam obfitość Ducha Świętego, abyśmy byli sługami dobrymi i wiernymi. Niech za Jej wstawiennictwem pełnia czasu odnowi się również dla nas. Na niewiele się zda przejście między dziejami przed i po Chrystusie, jeśli pozostanie jedynie datą w kronikach historii. Oby dokonało się dla wszystkich i każdego z osobna przejście wewnętrzne, Pascha serca ku stylowi Bożemu ucieleśnionemu przez Maryję: działać w małości i w bliskości towarzyszyć, z prostym i otwartym sercem.
Źródło: własne, TVP |