Fot.PL
Media społecznościowe to wielka i potężna broń. Niestety, nie zawsze służy w dobrej sprawie. Zwłaszcza w rękach frustratów, którymi kieruje czysta zawiść, motywowana ideologicznie. Wtedy ostatnie, co się liczy, to fakty… Z przykrością obserwuję to zjawisko także w Częstochowie. Sympatie polityczne to jedno, ale przecież wszyscy widzą, że miasto w ostatnich latach zmienia się na lepsze. Są jednak tacy, którym sukcesy władz miasta są solą w oku. Solą, która gryzie coraz bardziej, bo przecież to nie może tak być, że komuś z przeciwnej strony sceny politycznej coś się udało! Dla nich nie liczą się fakty. Ich nikt nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne, ani że w samorządzie nie polityka jest najważniejsza, ale skuteczność działania. Nie przemawiają do nich ani nowe drogi, ani boiska, ani hale sportowe, ani kolejne inwestycje, ani remonty Miejskiego Szpitala Zespolonego, ani spadające bezrobocie, ani… No właśnie, długo można wymieniać. Sęk w tym, że w tej żałosnej dyskusji już dawno nie chodzi o to, co się w mieście dzieje. A przecież – jeśli ktoś tego nie widzi – to chyba jest ślepy.
Miasto w ostatnim czasie zrobiło wiele w kwestii aktywizacji seniorów, choćby place rekreacji lub kluby seniora, dzięki którym osoby starsze mają szansę nawiązywać i podtrzymywać kontakty towarzyskie, korzystać z ciekawych ofert rozrywki, cieszyć się życiem. Rozumiem, że może to nie mieć znaczenia dla ludzi, którzy uważają, że szczytem rozrywki dla emeryta powinna być modlitwa w kapliczce remontowanej za 1 200 000 złotych, ale osobiście żadnych skarg od osób starszych w stylu: „Wystarczy już tych klubów seniora! Zbudujcie nowy kościół, bo ciągle ich u nas mało!” nie słyszałem. Do Karty Seniora też jakoś żaden z jej posiadaczy nie zgłasza zastrzeżeń.
O młodszych częstochowianach również nie zapomniano. Park Lisiniec zmienił się nie do poznania. To zaniedbane przez lata miejsce teraz tętni życiem. W sezonie spotkać tam można młodzież, rodziny z dziećmi, rowerzystów, biegaczy, plażowiczów oraz amatorów sportów ekstremalnych (z myślą o ich pasjach powstał tzw. wake park). 18 boisk sportowych i 20 placów zabaw dla dzieci też samo z siebie nie powstało – to efekt kilku ostatnich lat działań zespołu prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka.
A jednak w sieci pełno jest inicjatyw, mających jeden cel: za wszelką cenę zohydzić mieszkańcom ich prezydenta. Nieważne, że on nie wziął się znikąd. Został dwukrotnie wybrany w demokratycznym głosowaniu na swój urząd. No tak, to znów coś, co bardzo pewne środowiska boli… Bo dla nich demokracja jest tylko wtedy, gdy wynik głosowania jest po ich myśli.
W obliczu niemożności odsunięcia Krzysztofa Matyjaszczyka i jego zespołu od władzy w najbliższym czasie lokalni „antysystemowcy” zaczynają wykonywać coraz bardziej dziwne, żeby nie powiedzieć - histeryczne ruchy… Pełno tego w sieci. Najważniejsze przecież, by mieszać, skłócać i przeszkadzać! Na szczęście – poza wirtualną rzeczywistością - jest jeszcze prawdziwe życie. A w nim – wciąż bardzo dużo do zrobienia dla miasta i dla mieszkańców.
Krzysztof Całus, politolog
Źródło: własne |