fot. Leszek Pilichowski
Sześć miesięcy dłużej potrwa śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej w Topolowie k. Częstochowy, do której doszło 5 lipca 2014 roku. W wypadku pipera navajo zginęło 11 osób. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której pasażer samolotu Marek H. doznał ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a 11 pozostałych osób, w tym pilot pipera navajo, w następstwie odniesionych obrażeń zmarło.
Dotąd ustalono w postępowaniu, że właścicielem samolotu była Szkoła Spadochronowa „Omega" z siedzibą w woj. podkarpackim, należąca do Rafała G., który zginął w katastrofie. G. w ramach działalności gospodarczej prowadził szkolenia spadochronowe, wynajmując na podstawie umowy teren i hangar na lotnisku Rudniki k. Częstochowy.
5 lipca 2014 roku ok. godz. 16 piper navajo wystartował do ósmego tego dnia lotu. Po kilku minutach z niewyjaśnionych przyczyn runął na ziemię przy ul. Częstochowskiej w miejscowości Topolów, po czym stanął w płomieniach. Wypadek przeżył jedynie jeden z instruktorów Marek H., który w stanie ciężkim został przetransportowany przez pogotowie lotnicze do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Mężczyzna został odciągnięty od palącego się wraku samolotu przez mieszkańca Topolowa oraz dwóch mężczyzn przybywających na urlopie w tej miejscowości.
Prokuratorzy zabezpieczyli na miejscu katastrofy lotniczej do dalszych badań elementy wraku samolotu oraz przeprowadzili oględziny ujawnionych na zewnątrz samolotu spadochronów i plecaków. Na podstawie odczytu zabezpieczonych kamer uzyskano zapis lotów z 5 lipca, w tym zapis przygotowania i fazę startu do feralnego ósmego lotu. Nie udało się uzyskać zapisów zabezpieczonej kamery z wraku samolotu z uwagi na nieodwracalne uszkodzenie karty micro S. Ponadto zabezpieczono próbki paliwa z dystrybutora lotniska Rudniki oraz ze zbiornika znajdującego się na volkswagenie transporterze, należącym do szkoły, z którego był tankowany samolot. Na podstawie opinii biegłego stwierdzono, że paliwo znajdujące się w zbiorniku było przeznaczone do samochodów. Zabezpieczono również dokumentację dotyczącą działalności Szkoły Spadochronowej, działalności lotniska Rudniki, przedmioty należące do ofiar katastrofy oraz dokumenty dotyczące posiadanych uprawnień lotniczych i spadochronowych przez uczestników lotu.
- W toku dotychczasowego śledztwa przesłuchano w charakterze świadków ponad 100 osób. Wśród nich są m.in. świadkowie zdarzenia, osoby posiadające wiedzę dot. działalności szkoły, remontów i przeglądów samolotu, organizacji skoków spadochronowych oraz funkcjonowania lotniska w Rudnikach - informuje Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. - W dalszym śledztwie będą kontynuowane przesłuchania świadków. Ponadto prokurator oczekuje na opinię biegłego z zakresu badania silników, a w szczególności na okoliczność wpływu na prawidłowe działanie silników paliwa przeznaczonego do pojazdów samochodowych. Uzyskany także zostanie raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Prokuratura przyjmuje trzy hipotezy wypadku. Pierwsza wersja zakłada, że do katastrofy doszło na skutek awarii podzespołów statku powietrznego, druga - błędu pilota, a trzecia - nieprawidłowości w organizacji lotu (nadmierne przeciążenie samolotu, co przy wysokiej temperaturze mogło doprowadzić do awarii silnika lub stosowanie niewłaściwego paliwa).
Śledztwo ma zakończyć się 5 stycznia 2016 roku.
Źródło: Prokuratura Okręgowa w Częstochowie |